Andrzej Pilipiuk
Arthur C. Clarke
Barbara Erskine
Booth Tarkington
Brian Herbert
Dolores Cannon
Eckhart Tolle
Frank Herbert
Gentry Lee
Henry David Thoreau
Henry De Vere Stacpoole
Irving Stone
Isaac Asimov
Joseph Murphy
Kerstin Gier
Kevin J. Anderson
Kuki Gallmann
Leander Kahney
Marie Corelli
Maurycy Maeterlinck
Melchior Wańkowicz
Mingmei Yip
Neale Donald Walsch
Neil Gaiman
Richard Stallman
Robert Ludlum
Stephen King
Stephen R Donaldson
Steve Wozniak
Virginia Woolf
William Wharton
Zbigniew Nienacki
Bob Dylan uprawia strumień świadomości?
"Moje Kroniki" Boba Dylana zafundowałem Sobie na poczet zainteresowania (auto)biografiamii. Perspektywa lektury tej pozycji była dla Mnie dodatkowo ekscytująca oraz interesująca ze względu na swoistą jej łączność z przeczytaną wcześniej biografią Steva Jobsa - wiernego fana Dylana. (» patrz: rozdziały "Molium" o Apple)
Wracając do Boba Dylana - jego autobiografia właściwie nie jest kompletna (delikatnie mówiąc). Jest to bowiem pierwsza część kronik - a podobno mają powstać jeszcze dwie. Ponadto charakter tej konkretnej autobiografii jest dość luźny: autor nie trzyma się chronologii, plus - jak twierdzi jego wielbiciel tutaj - materiał pokrywa tylko wybiórcze wątki z życia Boba, pozostawiając jego fanów być może nienasyconymi. Dla Mnie - nie znającego, a przynajmniej nie kojarzącego jego twórczości - lektura kronik była bardziej komfortowa (oczywiście bowiem nie czułem tego niedosytu), a i nawet na swój sposób ciekawa. Spodobała Mi się np. owa wspomniana swoboda chronologiczna (kojarząca Mi się z tzw. "strumieniem świadomości" - patrz rozdział 7 "Molium"), czy zdarzające się autorowi dygresje oraz "skoki w czasie" (które stanowiły ciekawy punkt referencyjny - takie okazjonalne konfrontowanie dwóch odległych punktów w czasie...). Ponad 70-letni już Dylan zdecydowanie ma o czym opowiadać.
Wracając jeszcze do swobodnego stylu, w jakim autor prowadzi Czytelnika przez własne życie - po namyśle kojarzy Mi się on z elastycznym upływem, czy też tempem czasu: raz autor maluje przed Nami obraz dosłownie rozumianej chwili "Tu i Teraz", niczym polaroid czy wycinek kilku kadrów filmu - innym razem jednak (np. tuż po owych kadrach) przyspiesza czas, czy też niemalże rozmywa jego upływ. Tak potraktowany, czas w książce Boba staje się płynny, mogąc w każdej chwili porwać Nas i "wyrzucić" zupełnie gdzieś indziej.
Nie czuję wystarczającej inspiracji do napisania dedykowanych wrażeń z tej książki, jeśli jednak czujesz się zainteresowany - mogę polecić ten artykuł, napisany z perspektywy kogoś znacznie bardziej obeznanego z postacią Dylana.:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz