Andrzej Pilipiuk
Arthur C. Clarke
Barbara Erskine
Booth Tarkington
Brian Herbert
Dolores Cannon
Eckhart Tolle
Frank Herbert
Gentry Lee
Henry David Thoreau
Henry De Vere Stacpoole
Irving Stone
Isaac Asimov
Joseph Murphy
Kerstin Gier
Kevin J. Anderson
Kuki Gallmann
Leander Kahney
Marie Corelli
Maurycy Maeterlinck
Melchior Wańkowicz
Mingmei Yip
Neale Donald Walsch
Neil Gaiman
Richard Stallman
Robert Ludlum
Stephen King
Stephen R Donaldson
Steve Wozniak
Virginia Woolf
William Wharton
Zbigniew Nienacki
Moliumowe wieści
Wczoraj w przypływie Weny, idąc za impulsem nagrałem ósmy rozdział "Molium". Uczyniłem to w atmosferze klimatycznej, upalnej, sierpniowej nocy - w lekko tylko oświetlonym "studio" ;) . Początkowo siedziałem Sobie spokojnie z komórką w dłoniach, oddając się zwyczajowym swobodnym przemyśleniom i dygresjom - kiedy to w jakiś czas później poczułem iż potrzebuję rozprostować nogi, czego efektem było zauważalne ożywienie audycji ;) .
Finalnie wyszedł kolejny obfity odcinek: prawie 3 godziny. To już oczywiście tradycja i nie pierwszyzna w przypadku tidżejowych podcastów... Niemniej osobiście jestem z tego zadowolony, gdyż udało Mi się zarejestrować kolejny "kawał dobrego pamiętnika" - a tym w istocie przede wszystkim jest dla Mnie "Molium": pamiętnikiem z lektury. Co ciekawe, wcale nie wyczerpałem tematu :) - mógłbym tak jeszcze mówić i mówić, niemniej... poczułem się zmęczony, stąd stwierdziłem że czas kończyć, finalizując blokiem okołoksiążkowej ciekawostki na ten odcinek.
Jako że najnowszym opublikowanym rozdziałem jest natenczas rozdział piąty - "ósemka" jest jeszcze mocno "przed Tobą", jak i kilka epizodów "po drodze". W istocie było to zamierzone: abym był zawsze te kilka odcinków "do przodu", zyskując przy tym więcej swobody w planowaniu ich publikacji. W praktyce okazało się jednak, iż tak czy owak mam do tego dosyć swobodne podejście, bez żadnego "strict schedule". Stąd nowe "Molium" nadal trafia do Ciebie zwykle spontanicznie.
Ze spraw technicznych: odkryłem niedawno nowy świetny program do konwersji plików audio: TAudioConverter. Jest to darmowe i dość szybkie narzędzie, które oczarowało Mnie swoją prostotą, szybkością oraz skutecznością działania. Wcześniej używałem starej wersji WavePad'a, którego nadal bardzo sobie chwalę w temacie ewentualnej edycji nagrań - jeśli jednakowoż o konwersję chodzi, TAudioConverter okazał się znacząco szybszy: tą samą operację (tj. konwersję pliku .amr do .mp3) można w nim przeprowadzić znacznie mniejszą ilością kliknięć (a to się bardzo chwali). Nie wspominając już o tym, iż aby WavePad w ogóle obsługiwał .amr - potrzebna jest dodatkowa wtyczka (dużym plusem dla producenta jest fakt, iż program potrafi nadal skutecznie pobrać ją z Internetu, pomimo faktu iż jest to naprawdę stara wersja - a więc nie dziwiłaby dezaktualizacja źródła). TAudioConverter natomiast obył się bez jakichkolwiek dodatków - i to nie tylko w temacie konwersji "Molium", ale i w innych, do których do tej pory nie wystarczało Mi jedno narzędzie (mam tu konkretnie na myśli wydobycie ścieżki dźwiękowej z filmu w formacie .mkv oraz zapisanie jej do .mp3).
Dodatkowo właśnie dziś odkryłem, iż program posiada bogaty zestaw zróżnicowanych "skórek" (bardzo miły "smaczek") oraz potrafi "wbudowywać" okładki do tworzonych finalnych plików .mp3. A to jest Mi bardzo na rękę, odkąd stworzyłem dedykowane logo - a co za tym idzie, i całą okładkę - dla "Molium". Bardzo ładnie prezentuje się na Moim smartfonie w MortPlayer Audio Books :) (obrazek na początku artykułu).
Z innych wieści technicznych, zacząłem od niedawna korzystać z archive.org w roli hostingu dla mp3-jek "Molium". Było to podyktowane potrzebą posiadania bezpośrednich linków do plików .mp3 - na potrzeby poprawnie działającego, podcasterowego pliku RSS (dziękuję Borysowi Kozielskiemu za wszelką pomoc i nakierowanie Mnie na przydatne rozwiązania). Tak więc od tej pory po pierwsze: "Molium" ma o wiele lżejsze mp3-jki, a po drugie: są hostowane w innym miejscu. Jeżeli zaś chodzi o amr-y, to zdecydowałem się nadal trzymać je na hostuje.net - przywiązuję do nich mniejszą wagę, choć z drugiej strony stanowią zdecydowanie apetyczny geekowski 'smaczek' (.amr to format dedykowany zapisowi głosu - i pod tym kątem zoptymalizowany, dzięki czemu ma świetne wyniki: możesz tworzyć długie nagrania w plikach bardzo małej wagi).
Za radą Borysa założyłem też Sobie FeedBurnera, który trzyma pieczę nad dystrybucją informacji o kolejnych rozdziałach "Molium", jako macierzysty RSS. Ten "niemacierzysty" natomiast tworzę za pomocą rewelacyjnego, wysoce użytecznego oraz czarująco prostego narzędzia, jakim jest Budowniczy Roman. Z pomocą Romana stworzysz plik RSS dla Swojego podcastu - kilkoma kliknięciami. W dodatku będzie on hostowany na stronie http://moje.podkasty.info, dzięki czemu możesz się doń odwoływać w innych miejscach (np. we wspomnianym FeedBurnerze), jak i - co ważne - aktualizować go.
Tyle słowem wieści i nowości. Jak wspomniałem, "Molium #08" za Mną - a w zanadrzu materiał na nowe rozdziały. Chociaż aktualnie czasem czuję się nieco jak Vincent van Gogh w czasie, gdy był zaangażowany w organizowanie komuny artystów, będąc właściwie menedżerem tego przedsięwzięcia i odpowiadając za multum spraw... angażując się weń tak bardzo, iż właściwie oddalił się od tego, co było Dlań najważniejsze: od malowania. Stąd też kiedy to zauważył, postanowił radykalnie ukrócić ten proceder i powrócić do Własnych priorytetów, rzucając inicjatywę komuny oraz wyjeżdżając w jakieś nowe miejsce, w którym mógłby na powrót oddawać się Własnemu powołaniu.
Jeżeli chodzi o Mnie, nie czuję potrzeby aż tak radykalnej zmiany - niemniej jednak dostrzegam pewne "przekierowanie uwagi", stąd postanowiłem podjąć pewne kroki aby nie tracić niczego ważnego kosztem innych aktywności. M.in. dlatego wróciłem do nagrywania "Molium", a i cały czas pracuję nad doskonaleniem balansu w obrębie mnogich inicjatyw, którymi się otaczam i którymi żyję.
Kiedyś wyglądało to inaczej: oddawałem się pojedynczej pasji w najwyższym stopniu, w efekcie czego dominowała ona nad innymi, schodzącymi "siłą rzeczy" na dalszy plan. Co gorsza, na dalszy plan schodził również odpoczynek - eksploatowałem Własne ciało do maksimum, kładąc się do łóżka wtedy, kiedy fizycznie niemożliwym było dla Mnie dalsze siedzenie przed komputerem. Co ciekawe, nawet wtedy kładłem się spać nie tyle z Własnej woli, co z technicznej niemożności kontynuowania aktywności. Był to więc dla Mnie rodzaj potrzebnej formalności, na którą jakaś część Mnie godziła się kompromisowo, "uderzając paluszkami w blat" w oczekiwaniu na świt i nową energię ;) .
Choć był to magiczny czas w Moim życiu tutaj, dziś cenię Sobie odpoczynek - jako istotną możliwość nabrania dystansu względem Własnych kreacji, jak również jako kolejny integralny element balansu. Noszę się z zamiarem napisania szerszego artykułu na ten temat... gdyż jest to jedno z nowych odkryć dla Mnie (jeden z nowszych "upgrade'ów"): z'chillout'owany odpoczynek.
Nowe "Molium" będą się więc ukazywały od czasu do czasu jako Moja kolejna ekspresja, samospełnienie oraz rodzaj "zaklęcia" - afirmacji Własnej pasji, którą poprzez te nagrania zatapiam, niczym w bursztyn. Chciałbym bardzo docierać zeń do wszystkich, którzy podobnie do Mnie mogliby czerpać z tego konceptu profity, dopatrując się weń szeregu wartości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz